Przejdź do stopki

Rozpalanie pieca "z góry"

Treść

Rozpalanie od góry jest najczystszą i najefektywniejszą alternatywą dla tradycyjnego sposobu palenia w domowych kotłach. Pozwala nam znacząco poprawić ekonomię pracy pieca jak również zdecydowanie zmniejszyć ilość spalanego opału, redukując jednocześnie ilość niebezpiecznych związków wydobywających się z komina.  

Jak działa rozpalanie od góry? Jak sama nazwa wskazuje,  to przeniesienie warstwy żaru z dołu na górę paleniska. Budowa kotła nie zmienia się, powietrze nadal płynie spod rusztu ku górze. Jednak żar pomału schodzi ku dołowi, a dym wydostający się z warstwy zimnego jeszcze opału musi przejść przez żar, gdzie ulega dopaleniu. Pozwala to na zmniejszenie ilości dymów, a jednocześnie na wyeliminowanie wyciągu paliwa i pyłów przez komin. 

Przebieg całego cyklu palenia przedstawia powyższy rysunek. Oprócz samego sposobu rozpalenia kotła, różnice są również w jego eksploatacji. Palenie od góry z przyczyn technicznych jest procesem cyklicznym, tj. do kotła wrzuca się na początku określoną ilość opału, rozpala i czeka do jej wypalenia, aby rozpalić od nowa. Choć palaczowi przywykłemu do dokładania może się to wydać karkołomne, palenie bez dokładania nie jest takie trudne, a wymaga jedynie zmiany nawyków. Jednak każda z osób zainteresowanych zmianą sposobu palenia w piecu, powinna sprawdzić w specyfikacji technicznej swojego kotła, czy producent przewidział możliwość rozpalenia od góry oraz przygotować się na to, iż proces palenia od góry wymaga nauki i wprawy.

Na tej samej zasadzie co palenie od góry, tylko w mniejszej skali, działają palniki w kotłach wyposażonych w paleniska retortowe z podajnikiem (np. kotły 5 klasy), dlatego kotły te spalają węgiel czysto i efektywnie.

Sama metoda rozpalania od góry nie niesie nowych zagrożeń w stosunku do tego, z czym trzeba się liczyć przy typowej obsłudze kotła węglowego, mało tego, eliminuje niebezpieczeństwa takie jak wybuchy gazów, czy pożar komina. O ile sama metoda nie jest zagrożeniem, to jednak przy jej samodzielnym stosowaniu trzeba zachować dużą ostrożność i nie robić rzeczy, których człowiek nie jest pewien. Mogą się bowiem ujawnić zagrożenia wynikające z błędów w budowie lub zaniedbań w utrzymaniu instalacji grzewczej, komina i samego kotła, które dotąd nie dawały objawów. Najważniejsze dla naszego bezpieczeństwa jest zadbanie o to, aby: 

 

- wszystkie drzwiczki posiadały uszczel­nienie ze sznura szkla­nego, wymienianego cho­ciaż raz na 2 lata;

- klapka w dolnych drzwiczkach domykała się szczelnie, a jeśli nie przylega równo, to trzeba ją doszlifować. Klapki tej niczym się nie uszczelnia!

- w kotle z rusztem ruchomym uszczelnić miejsce przej­ścia jego mechanizmu przez obu­dowę — zwykle wymaga ono doszczel­nie­nia, by kocioł nie łapał tam­tędy lewego powietrza.

 

W Polsce stale przybywa producentów kotłów, którzy w instrukcjach obsługi swoich wyro­bów zalecają ten sposób palenia. Są to m.in. Defro, PEREKO, Setlan­sie, Heiz­tech­nik, Heitz, Kli­mo­sz. Ponadto Krajowa Izba Kominiarzy zaleca rozpalanie od góry, zwracając uwagę, iż metoda ta jest bezpieczna i oprócz korzyści ekonomicznych zwiększa bezpieczeństwo eksploatacji kotła i ciągu kominowego.

 

Jak palić z góry? Jeśli już zweryfikowaliśmy, cyz nasz kocioł nadaje się do zastosowania w nim metody rozpalania z góry, musimy sprawdzić, czy kotłownia posiada  prawidłowo działającą wentylację, drożny i sprawny ciąg kominowy, wyczyszczony i przygotowany do pracy kocioł, sprawną instalację rozprowadzającą ciepło oraz stan połaczenia kotła z kominem. Następnie możemy przystąpić do działania wg ponizszego planu:

 

1. Przy­go­tuj węgiel lub drewno w ilo­ści ok. połowy pojem­no­ści pale­ni­ska, kilka szczap suchego drewna oraz inną roz­pałkę, jakiej zwy­kle uży­wasz w nieco więk­szej ilo­ści, np. chrust, słoma, papier (byle nie pla­stik, łatwo­palne płyny ani stare buty).

2. Na pusty ruszt wrzuć naj­pierw grub­sze bryły węgla, a potem prze­syp drob­niej­szymi, tak, by cała war­stwa była równa. Podob­nie, gdy palisz drew­nem — naj­pierw ułóż cia­sno w pozio­mie grub­sze kawałki, a potem drobniejsze.

3. Na wierz­chu węgla ułóż drewno grube (minimum na dwa palce), naj­le­piej, żeby przy­kryło całą powierzch­nię pale­ni­ska. Dodaj następną war­stwę drewna, tym razem już tylko na środku i z paty­ków gru­bo­ści jed­nego palca.

4. Na środku ułóż sto­sik z drob­nych paty­ków, nie grub­szych niż kciuk.  Dwie-trzy war­stwy po trzy-cztery szczapy ukła­dane “w kratkę”, na koniec w szcze­liny pomię­dzy nie powty­kaj bar­dzo drobne drza­zgi, kawa­łek słomy albo papieru,  co będzie już można odpa­lić zapałką.

5. Zamknij dolne drzwiczki. Przy pomocy śruby regu­la­cyj­nej uchyl klapkę dolną (powie­trza głów­nego) na ok. 1cm (jeśli nie masz dmuchawy).

6. Jeśli w gór­nych drzwicz­kach posia­dasz klapkę, czy otwory dopro­wa­dza­jące powie­trze,  otwórz je. Jeśli jest to klapka, uchyl ją na ok. 5mm.

7. Pod­pal roz­pałkę i zamknij górne drzwiczki. Chyba, że nie ma w nich żad­nych otwo­rów napo­wie­trza­ją­cych, wtedy na początku zostaw je nie­znacz­nie uchy­lone, aby roz­pałka mogła się zająć ogniem.

8. Jeśli kocioł posiada dmu­chawę, ustaw ją na ok. 30% mocy. Wła­ściwą inten­syw­ność nadmu­chu powi­nie­neś usta­lić po obser­wa­cji tego, co wydo­bywa się z komina, kiedy już węgiel się roz­pali. Gęsty, czarny dym będzie ozna­czał zbyt duży nadmuch, a gęsty, biały lub siwy, zbyt mało powietrza.

9. Jeśli kocioł posiada ste­row­nik, ustaw tem­pe­ra­turę zadaną wstęp­nie na ok. 60 stopni, nawet jeśli zwy­kle pali­łeś moc­niej. Będziesz miał mar­gi­nes bez­pie­czeń­stwa, w razie gdy­byś zauwa­żył jakieś problemy.

10. Kiedy szczapy drewna zajmą się ogniem, możesz iść zająć się swo­imi spra­wami. Jed­nak przy pierw­szych kilku pró­bach może zda­rzyć się, że roz­pałka zga­śnie zanim zaj­mie się grub­sze drewno i węgiel. Pomóc może doda­nie jej w więk­szej ilo­ści i szer­sze uchy­le­nie klapki w dol­nych drzwicz­kach (lub zwięk­sze­nie obro­tów dmuchawy).

11. Przez pierw­sze pół godziny od roz­pa­le­nia pojawi się zapewne tro­chę dymu z węgla. Nie będzie go jed­nak tak dużo, jak w przy­padku tra­dy­cyj­nego pale­nia. Węgiel będzie się teraz palił wol­niej i mniej inten­syw­nie niż zwy­kle (tem­pe­ra­tura będzie rosła wol­niej – to nor­malne), a w miarę powsta­wa­nia war­stwy żaru, dymu będzie coraz mniej, a tem­pe­ra­tura wody w kotle powinna rosnąć bez pro­blemu do nor­mal­nych pułapów.

12. Gdy cały zasyp roz­ża­rzy się (poznasz to po tym, że dolne drzwiczki — te mające kon­takt z pale­ni­skiem przy rusz­cie — będą cie­płe), możesz zmniej­szyć dopływ powie­trza od dołu, uchy­la­jąc klapkę na 1-2mm (lub tyle, ile potrzeba, by woda wycho­dząca na grzej­niki miała odpo­wied­nią tem­pe­ra­turę) oraz zamknąć dopływ powie­trza przez górne drzwiczki.

13. Od tej chwili kocioł nie wymaga już obsługi, aż do ponow­nego roz­pa­le­nia. Nie musisz odwie­dzać kotłowni (choć z początku lepiej zaglą­daj co jakiś czas i patrz, czy wszystko w porządku), nie musisz prze­gar­niać rusztu pogrze­ba­czem  i tak wszystko się wypali.

 

Palenie od góry ma wiele pozytywnych stron. Od zwiększenia efektywności ogrzewania budynku, oszczędności finansowych, zwiększenia bezpieczeństwa po redukcję zanieczyszczeń uwalnianych do atmosfery. Nie zna­czy to jednak, że każ­demu od razu wszystko pój­dzie gładko. To tak, jak podczas nauki jazdy na rowe­rze pew­nych nawy­ków trzeba się oduczyć, a wyro­bić nowe, co może się wyda­wać trudne, ale potem czło­wiek widzi, że abso­lut­nie było warto. Więcej szczegółowych informacji i porad można znaleźć na stronie www.czysteogrzewanie.pl 

 

379682